Wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie z 31 lipca 2017 r. - komentuje mec. Janusz Piotr Kolczyński
29.09.2017 r.
Kolejny komentarz mec. Janusza Piotra Kolczyńskiego dla Dziennika Gazety Prawnej. Tym razem odnośnie do wydanego niedawno wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie w sprawie o sygnaturze I C 758/16 dotyczącej kwestii copyright trollingu.
Istota sporu
Pozew w niniejszej sprawie złożył wydawca podręczników do nauki języków obcych, które we wcześniejszym czasie zostały nielegalnie, masowo udostępnione za pośrednictwem serwisu Chomikuj.pl. Zapewne w znacznej części przypadków osoby „dzielące się” w ogóle nie zdawały sobie sprawy co oznacza udostępnianie pliku innym użytkownikom i jakie może mieć konsekwencje.
3 500 zł albo postępowanie sądowe
Osoby, które ściągnęły podręcznik i zostały „namierzone” przez wydawcę otrzymały propozycję zapłaty kwoty 3 500 zł w zamian za nie skierowanie sprawy do prokuratury. Nie wiadomo ile osób zapłaciło, ale Ci którzy się nie zgodzili na taki rodzaj ugody, mieli wszczęte postępowania karne. Sądy w wielu przypadkach orzekły o winie użytkowników, warunkowo umarzając postępowanie. W przypadku wniosków o naprawienie szkody zdarzały się wyroki, w których zasądzano 3 500 zł lub jedynie nominalną cenę jednego podręcznika - 59 zł. W przedmiotowej sprawie mieliśmy do czynienia z tym drugim przypadkiem. Po zakończeniu postępowania karnego wydawnictwo złożyło pozew cywilny, w którym znów domagało się 3 500 zł.
Wyrok Sądu
Sąd oddalił powództwo, po pierwsze z uwagi na wadliwość umowy zawartej z twórcami podręcznika i nie wskazanie w niej pól eksploatacji, a co za tym idzie nieskuteczne zbycie autorskich praw majątkowych. Po drugie sąd uznał, że działalność firmy wydawniczej należy zakwalifikować jako copyright trolling, co jego zdaniem stanowi nadużycie autorskich praw majątkowych i jako takie nie powinno podlegać ochronie.
Podsumowując powyższe orzeczenie mecenas Kolczyński stwierdził, że „kierując się czysto jurystycznym spojrzeniem, można się zastanawiać, czy takie podejście sądu nie oznacza tak naprawdę pewnego wywłaszczenia spod prawa, a przynajmniej poważnego ograniczenia praw autorskich.” Jednak zdaniem mecenasa „czasem takie zdroworozsądkowe podejście jest niezbędne, zwłaszcza gdy na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z nadużywaniem swych praw.”
Ponadto mecenas zwrócił uwagę, że „stosowne wynagrodzenia to instytucja mająca charakter normatywny i odsyłająca do umowy licencyjnej. Powód powinien udowodnić, że takie umowy rzeczywiście były zawierane – samo zamieszczenie gdzieś cennika, z wyjątkowo wysokimi cenami, nie może być traktowane jako dowód na to, że ktoś rzeczywiście byłby skłonny zapłacić tyle za skorzystanie z utworu.”